Chcę podzielić się moim doświadczeniem chrztu w Duchu Świętym, które miało miejsce 14 lat temu. W sierpniu 2000 roku brałam udział w Pieszej Pielgrzymce z Wrocławia na Jasną Górę w grupa o nazwie „Charyzmatyczna”. W czasie pielgrzymki w grupie odbyło się Seminarium Odnowy w Duchu Świętym, raz dziennie przychodził Orzech (ks. Stanisław Orzechowski) z konferencją, a podczas jednego z postojów odbywały się małe grupy. Pod koniec na obrzeżach Częstochowy miała miejsce modlitwa o wylanie Ducha Świętego (o chrzest w Duchu Świętym). Sama modlitwa odbyła się bardzo zwyczajnie, trzy osoby modliły się nade mną, było już bardzo późno, wszyscy byli zmęczeni, nie przeżyłam w tym momencie nic szczególnego, nie było żadnych „efektów specjalnych”. Ale już po powrocie do Wrocławia zaczęłam odkrywać skutki tej modlitwy. Miałam wrażenie, że choć okoliczności życia pozostały te same, zmieniło się wszystko. Tak jakby dokonał się zwrot o 180 stopni, jakby zaczęło się coś zupełnie nowego, nowe życie.
To, co dokonało się wtedy w moim życiu, bardzo dobrze oddają słowa papieża Franciszka, skierowane do Odnowy na spotkaniu w Rzymie 1 czerwca 2014: „Jaki jest pierwszy dar Ducha Świętego? Dar Jego samego – który jest miłością i sprawia, że zakochujesz się w Jezusie. I ta miłość zmienia życie, dlatego mówi się: narodzić się na nowo do życia w Duchu”.
Nie mogę powiedzieć, że przed 2000 rokiem byłam osobą niewierzącą. Jednak Bóg był dla mnie raczej kimś dalekim. Znałam dobrze prawdy wiary, na przykład tę, że Jezus Chrystus oddał za mnie życie. W praktyce jednak nie widziałam większego związku Jego osoby z moim życiem. Nie miałam z Nim osobistej relacji, więzi.
To wszystko zmieniło się po chrzcie w Duchu Świętym. Mogę to porównać do dwóch sytuacji: kiedy znamy kogoś z fotografii i kiedy spotykamy go osobiście. To są zupełnie różne rzeczy: wiedza o kimś i spotkanie w rzeczywistości.
Papież Franciszek powiedział: Duch Święty sprawia, że zakochujesz się w Jezusie. I dokładnie to wydarzyło się 14 lat temu w moim życiu. Właściwie najpierw było to odkrycie Jego miłości do mnie, a potem zachwyt Jego osobą z mojej strony.
Myślę, że wtedy pierwszy raz w życiu odczułam prawdziwą skruchę. Żal z tego powodu, że w ogóle nie uwzględniałam Go w moim życiu, że On tak długo musiał czekać, aż Go zauważę.
Od tego czasu minęło 14 lat, były lepsze i gorsze dni, ale nic już nie było takie samo.
Dlatego zachęcam Cię do wołania o dar Ducha Świętego, szczególnie jeśli Bóg jest dla Ciebie kimś dalekim: On chce objawić się Tobie jako ktoś bardzo bliski, kochający Cię miłością, która nie zna granic i nie cofa się przed niczym. A jeśli przeżyłeś takie doświadczenie, ale pokryło się ono już warstwą kurzu, proś o Ducha Świętego, a On pomoże Ci wrócić do pierwotnej miłości.
Amen, Alleluja!
Dodaj komentarz